czwartek, 20 lutego 2014

Kochasz go takim jakim jest... ~Mad

Na wstępie dodam tylko, że warto sobie puścić [muzyka].
Za błędy przepraszam! Jestem herosem, mam dysleksję!
(Parring PJ)
___
***Hazel***
Przechodziłam obok domku Hefajstosa i jakoś nie mogłam się powstrzymać od spojrzenia przelotnie w okno. Był tam Valdez i kilku jego braci. Przez chwilę zatrzymałam swoje spojrzenie na Leo. To był niestety błąd. Syn greckiego boga kowalstwa podniósł na moment głowę i zobaczył, że się na niego gapię. W dodatku ja zamiast zwiać lub po prostu odwrócić wzrok, stałam jak wryta obserwując jak wychodzi z domku. Było już dość późno, sama zaczęłam trząść się jak galaretka, a Leo szedł sobie ubrany w pomarańczową koszulkę Obozu Herosów i spodnie do kolan. Najlepsze było to, że wyglądał, jakby było mu gorąco. Po chwili do mnie podszedł.
- Coś się stało? - zapytał troskliwie.
- N-Nie - odparłam trzęsąc się z zimna. Przez chwilę wyglądał jakby był zmieszany, a później mnie przytulił. Momentalnie cała się spięłam. On także zaczął sprawiać wrażenie, jakby zastanawiał się nad tym, czy się nie wycofać. Ale wtedy postanowiłam się jakoś rozluźnić mimo, że moje serce, z jakiegoś nieznanego mi powodu, zaczęło bić jak szalone. Musiałam przyznać, że Leo był gorący... I niestety wiem jak bardzo dwuznacznie to brzmi. Po jakimś czasie odsunął się ode mnie. Znów zaczęło mi być chłodno, ale starałam się to ukryć. Razem doszliśmy do domku Hadesa. Warto wspomnieć również, że Nico wyjechał na jakąś misję, więc zostałam sama. Kiedy już miałam otworzyć cholerne drzwi, Valdez zauważył, że nadal mi jest chłodno. Swoją drogą, gratulacje za spostrzegawczość...
- Nadal jest ci zimno? - zapytał równie czułym głosem. Przez chwilę stałam, bez ruchu, ponieważ nie mogłam w to uwierzyć. Kiedy Leo stał się taki... miły? W tym samym czasie Valdez otworzył drzwi i gestem ręki zaprosił mnie do środka.
- Dżentelmen... -mruknęłam całkowicie przez przypadek na głos. Kiedy to usłyszał wybuchnął śmiechem.
- Ja?! Chyba, że lubisz dżentelmenów... wtedy mogę jeszcze się nad tym zastanowić. - powiedział a ja przez chwilę zastanawiałam się czy mówił to na serio... Żartował. Na pewno to było jakimś głupim kawałem.
- Lepiej się nie zmieniaj... - odparłam kręcąc z politowaniem głową. Próbowałam sobie wyobrazić Leo ubranego w garnitur i ledwo powstrzymałam wybuch śmiechu. Jakoś nie potrzebował tak wyglądać ani nawet zmieniać zachowania... Valdez był sobą i pomimo jego dość licznych wad, lubiłam go takim. Moje serce podpowiadało mi teraz coś innego... Ale ja kochałam Franka, nie Leo! Niestety, serce zdawało się mówić to odwrotnie.
- Dlaczego mam się nie zmieniać? - zapytał opierając się plecami o ścianę.
- B-bo... - zająkałam się nie potrafiąc dokończyć zdania. Bo kochasz go takim jakim jest. To podpowiadało mi moje serce... Tak, ono jest jakieś dziwne. Ale na szczęście (lub nieszczęście) nie musialam mówić już nic. Leo podszedł do mnie niepewnie i delikatnie pocałował. Chyba się zdziwił kiedy ja, nawet tego nie kontrolując, oddałam namiętnie pocałunek. Po chwili jednak znów przywołał tą swoją pewność siebie i nie przerywając pocałunku połorzył swoje ręce na moich ramionach, jakby bał się, że go odepchnę. Nic takiego nie zrobiłam, a nawet gdybym chciała nogi miałam jak z waty. Po chwili sama skierowałam ręce pod koszulkę Valdeza, ale już przed tym moja leżała na podłodze, a ja stałam ubrana tylko w (Plutonie, zmiłuj się) różowy stanik z koronką. Gdy syn Hefajstosa zobaczył moją bieliznę zagwizdał z szerokim uśmiechem na tej swojej twarzy. Aby odwrócić jego wzrok szybko ściągnęłam z niego koszulkę Obozu Herosów i... I musiałam przyznać, że chłopak miał "kaloryfer". Jakiś czas później miałam na sobie jedynie ten stanik i majtki do kompletu, a Leo nadal w połowie był ubrany. Postanowiłam szybko to zmienić, więc ściągnęłam z niego spodnie. Przez chwilę nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Ja, Hazel Levesque podniecałam osobnika płci przeciwnej zwanego Leo Valdez. Syn Hefajstosa na chwilę się odsunął, a ja spojrzałqm na niego przy okazji unosząc brwi.
- Naprawdę tego chcesz...? - zapytał niepewnie patrząc mi w oczy.
Przygryzłam wargę będąc pewna, że kiedyś pożałuję swojej odpowiedzi.
- Z tobą zawsze - oznajmiłam nagle pewna siebie. Leo uśmiechnął się zadziaornie a w następnej chwili znajdowałam się na łóżku, pozbawiona nawet bielizny.
***Leo***
Nie chciałem zrobić jej krzywdy. Niestety wcześniej nie myślałem o konsekwencjach. Wiedziałem, że będzie musiała wybrać pomiędzy mną a Frankiem, a nie byłem pewnyny którego wybierze... Mogłem tylko liczyć na to, że wybierze właśnie mnie.
Mimo wszystko teraz byłem szczęśliwy. Jeszcze wczoraj była moją przyjaciółką, teraz jest kimś znacznie więcej... Kocham ją.
Spojrzałem na nią, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Moja... Znaczy się Hazel spała wtulona w mój nagi tors. Mimowolnie zacząłem głaskać ją po włosach. Niestety się obudziła, ale nadal miała zamknięte oczy... Chyba zapomniała, że ludzie którzy śpią nie potrafią przykrywać się kołdrą.
- I jak się spało? - zapytałem na co ona odpowiedziałw głośnym ziewnięciem.
- Nawet nie wiesz jak dobrze... - mruknęła nadal we mnie wtulona. Znów zasnęła, a i ja po jakimś czasie oddałem się w objęcia Morfeusza.
___
Macie Lazel na początek...
Natalia, łapaj dedyk! <3
Tak, nuda i bezsenność robią swoje...
Wena mnie teraz złapała i wreszcie mogłam to dokończyć!
(Macie być dumni xd)
Heh, jestem dziwna! I zboczona!
Komentujcie to! XD
~Mad

5 komentarzy:

  1. Dziękuję <3 <3 <3 <3 <3 <3 Jezuu kocham już tego blogaaa <3
    afaffafafafafafaffa <3
    HAHAHAHAHHA SIKAM TYM KOŃCEM HAHAHAHAH <3 SĄ SUODCY <3 AASDFGHJKL <3 ,,Hazel Levesque podniecałam osobnika płci przeciwnej zwanego Leo Valdez. " SIKAAAAM XDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne.I dziwne. Już was lubie

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się,.... aczkolwiek mam pewne zastrzeżenia, gdyż jak twierdzi sędzia pani różowa wiklina w sądzie okręgowym Deskowa są tu pewne niedoskonałości jednak liczy ona na : więcej i szybciej!c;

    OdpowiedzUsuń
  4. jejku już kocham tego bloga :33 <3

    OdpowiedzUsuń